niedziela, 20 lipca 2014

No więc, troszkę wypoczęliśmy, odświeżylismy się i poszliśmy zobaczyć odrobinkę tego dużego miasta.
Na samym początku chcielibyśmy bardzo podziękować naszym rodzinom, przyjaciołom i znajomym, oraz wszystkim, którzy nam kibicują w naszej wyprawie.


Teraz chcielibyśmy Wam opisać naszą drogę i przygody, które nas spotkały.
W drodze do granicy Litewskiej, spontanicznie zwiedziliśmy mosty w Wa-wie :) żeby zaraz potem spotkać się z przesympatycznymi  Wojtkiem i Michałem z magazynu ClassicAuto, gdzie mieliśmy najlepszą eskortę w Warszawie, kolegę Jarka(Heniutek) za co bardzo mu dziękujemy :)





Po miłym spotkaniu, pędzimy dalej  przed siebie, jako że jechaliśmy bez przerw, zatrzymaliśmy sie na szybkie siiiiiiii :D i napelnienie brzuszków porannym śniadankiem na łonie natury ;)
Dalsza droga przebiega bezproblemowo i monotonnie.
Trochę z trasy:










Estonia przywitała nas ulewnym deszczem, co też udzielilo sie celnikom na granicy Rosyjskiej...
To były ponad 3 godziny ciężkiej celnej odprawy, w ktorej konca nie bylo papierologii, ale daliśmy radę z pomocą jednego sympatycznego celnika ;)
Granica Rosji wydawała na sie niczym z baśni Andersena, królowa śniegu,  która potraktowała nas swoim chłodnym spojrzeniem i powiedziała wy polaczki czekać!
Papiery, które musieliśmy wypisać, był maly problem, ale dalimy radę ;)



Pierwsza poważna przygoda była 500 m od granicy, kolega Michal z czerwonej beczki kulturalnie i z klasą zatankował sobie paliw na stacji, poczym wyskoczył rosjanin, wyrywając koledze pistolet z ręki, mówiąc mu że to jego paliwo! Co się okazało? W Rosji najpierw płacimy a potem tankujemy :)))) Jednak Panowie dogadali się z klasą i podali sobie ręke na zgodę.

Po perypetiach ktore spotkaly nas na poczatku, było juz tylko lepiej. Musieliśmy zapomnieć troszkę o kulturze na drogach i przestawić się na jazde "po rosyjsku".
Trzeba tez bardzo uważac na oznakwania km do celu, najpierw był 48 km do celu potem nagle 60km...hm... wtf?





Raport ze spalania od czasu zatankownia w Sosnowcu do St Petersburga:
Czerwona beczka: 7,3l
Zielona beczka 6,9 l
Kundello 5,9 l

W końcu dojechaliśmy do celu, cali i zdrowi a samochodów nie będziemy chwalić, by nie zapeszyć. Chcieliśmy sie udać na zimne piffko, a tu niespodzianka! W Rosji po 22:00 alkohol tylko spod lady :D, ale tylko dla Michała :D bo ma chłopak dar.


cdn...


2 komentarze:

  1. Jestem ogromnie wzruszony będąc wspomnianym w Waszym opisie. Było mi niezmiernie miło spotkać się z Wami po tak długiej przerwie, oraz poznać resztę wspaniałej ekipy. Z niecierpliwością czekam na informację o powrocie do Polski aby móc się ponownie zobaczyć i choć przez kawałęk towarzyszyć Wam, kiedy zmęczeni i szczęśliwi będziecie odliczać ostatnie kilometry w drodze do własnego łóżka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Heniutek - to my byliśmy mega wzruszeni, że odnalazłeś nas :) Super że nam towarzyszyłeś :)* Dziękujemy !

    OdpowiedzUsuń