24.07 Czwartek - Kolejny dzień budzi się ze snu
Czwartek powitał nas niespodzianką w hotelu - śniadaniem mistrzów:)
Dostaliśmy w plastikowych paczuszkach jajeczka sadzone i rosyjskie bliny (u nas nazywają je naleśnikami), a wszystko to dla ośmiu osób mieściło się w jednej reklamówce. Nie liczyliśmy na zbyt wiele, ale na coś takiego na pewno nie. Pytanie od Pani z recepcji powaliło nas jednak na kolana: "Chcecie kafe czy czai? Kafe z moloko? Tak z moloko, czyli mleczkiem i dostajemy saszetkę kawy 3w1. Mało tego w czasie tej rozmowy, wysadziło w hotelu bezpieczniki i zostaliśmy bez prądu, gdzie mielibyśmy i w jaki sposób, bo w pokojach nie było czajników, zagotować wodę na tą naszą kawkę. Nie jesteśmy zwykłymi turystami i sobie poradziliśmy i już jest po śniadaniu. Hotel nie dostanie najlepszych opinii nie ze względu na śniadanie, lecz wyproszono część naszej ekipy Andrzeja i Rafała przed zakończeniem doby hotelowej ze swojego pokoju, ponieważ w drodze byli już następni goście. Skandal :/
Wyjeżdżamy!!!
No nic, hotel zostawiamy za sobą i jedziemy przed siebie. Naszą pierwszą przystanią jest port w Murmańsku. Zaczyna się poszukiwanie sławnego lodołamacza "Lenin". Okazuje się, że nawet miejscowi nie wiedzą gdzie go znaleźć. Szukajcie, a znajdziecie i znaleźliśmy. Widok jest niesamowity. Zobaczcie sami:
Oprowadzał nas przewodnik, mówiący także świetnie po angielsku, wtajemniczając nas w sekrety tak potężnego potwora. Przy okazji znaleźliśmy tajemniczy most miłości, który wcale nie jest mostem, a raczej barierka prowadząca na Lenina.
Kłódki zahaczone o barierkę i wyrzucony klucz do morza, przepowiada wieczną miłość naszym uczestnikom wyprawy. Oby tak było :)
Przed wejściem spotykamy młodą parkę z Polski, która także zwiedza Murmańsk i pędzi w stronę Norwegii. Młodzi ludzie jeżdżą pociągami, autobusami i autostopem, niestety nie mamy miejsca by ich zabrać...
Po krótkim pit stopie w centrum miasta, po małym co nie co, mkniemy na najwyżej położony punkt Murmańska - wzgórze, na którym znajduje się pomnik Aloszy (rosyjskiego sałdata) spoglądającego na morze, a może pilnującego?
Tak kończy się nasza przygoda w Murmańsku. Mamy około 300 km do granicy Rosja-Norwegia, a późnej jeszcze 500 na Norkapp. Komu w drogę temu w ... :D
Jedziemy, jedziemy, jedziemy i dojechać nie możemy. Droga ciągnie się niczym never ending Story, ale krajobraz jest cudny. Lasy, przeplatane jeziorami, polami, na tle których widać jedynie potężne skały lub słupy energetyczne wykonane z drewna. Spontanicznie, zjeżdżamy z trasy i stajemy przy jeziorze i robimy sobie legowisko Niestety trzeba jechać dalej. Najpierw zostajemy zatrzymani w połowie drogi, szlaban halt - dalej nie pojedziemy. Strażnik sprawdza nam paszporty i karzę zjechać na parking obok. Tam widzimy osoby, których kojarzymy z statku Lenina, a najbardziej w pamięci pozostał nam pop, który z grupką ludzi podróżuje. Jak wszystkim zainteresowanym, także i tym rozdaliśmy pamiątkowe naklejki z wyprawy i ruszyliśmy dalej, ponieważ strażnik kazał nam jechać dalej, dlaczego nie wiemy. Daleko nie zajechaliśmy, ponieważ około 20 km od Kirkenes znów bramki, tym razem nie puścili nas dalej. Musimy czekać 11 godzin do otwarcia bramek. No to czekamy.
Musimy wręcz zniknąć z terenu nadgranicznego, a nie wspomniałam, jest godzina 23.00. Dobrze, że nasz Artur ujrzał nieopodal jeziorko z pływającymi jachtami, postanawiamy więc tam przenocować. Nasz Foreścik - wędkarz zawodowy i specjalista od survivalu rozpala ognisko i łowi ryby. W trakcie tej niesamowitej walki z potworami głębokich wód, zostaje poraniony w stopę. Dzięki apteczce stworzonej przez naszego Kolegę Maclawa szybko opanowujemy sytuacje i Forest dalej pokonuje stwory :) Niestety rybki nie chwytają, ale ognisko pali się do samego rana.
No cóż, co niektórzy uraczyli swoje brzuszki gorącymi zupkami z torebki( po naszemu z tytki) i poszliśmy spać. Jednak jedna para się wyłamała i spała w samochodzie
Co nie znaczy, że było mniej wygodnie;) w końcu to Mercedes ;)))
Biała noc szybko minęła, pomimo wiecznie nie zachodzącego słońca. I zaczyna się następny dzień naszej przygody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz